Powrót naszego Pana – str. 48
natury ludzkiej, a to dla pewnego celu i przyczyny, i kiedy ten cel został osiągnięty, bogactwo stanu duchowego czyli duchowej natury było Mu przywrócone. Zamiast tego wyrozumienia, o którym Pismo Św. jak najwyraźniej uczy, ogólne pojęcie zdaje się być, że Pan Jezus dotąd jest w niebie w ludzkim ciele wcale nieodpowiednim do warunków duchowych, lecz w dodatku, że to ciało posiada nadal wyryte na sobie wszystkie oznaki umysłowych i fizycznych cierpień, jakie otrzymał przez zetknięcie się z grzechem i z grzesznikami jako cena naszego okupu.
Taki pogląd ujmuje czci naszemu Niebieskiemu Ojcu; czy można przypuścić, aby Ten który jest Jego umiłowanym Synem mógł ponieść wieczną stratę, za swoją wierność i posłuszeństwo? Przeciwnie, Pismo Św. uczy, że „Słowo stało się ciałem”, to jest, iż „na małą chwilę mniejszym stał się od aniołów … aby z łaski Bożej za wszystkich śmierci skosztował” (Żyd. 2:9), a nie dlatego, aby nosił to ciało przez całą wieczność. Jeżeli Pan nasz zmuszony jest nosić znaki ran przez wieczność całą znaczyłoby, że Jego zwolennicy również zmuszeni by byli wiecznie nosić te same wady cielesne, jakie mieli za swego życia na ziemi. Gdyby taki miał być Boski porządek rzeczy, to wtedy by doskonałość nigdy nie nastąpiła – bylibyśmy wiecznie obleczeni niedoskonałością – 1Kor. 13:10.
Jeżeli dojdziemy do właściwego wyrozumienia przedmiotu, wtedy wszelkie trudności i zarzuty znikną. A tak jak Pismo Św. oświadcza, tak też się i stało: „umartwiony będąc ciałem, ale ożywiony duchem”. „Dlatego my odtąd nikogo nie znamy według ciała, a chociażeśmy też znali Chrystusa według ciała, lecz już teraz nie znamy” (jakim był) – (1Piotra 3:18; 2Kor. 5:16.)