4 tom paruzyjny – wykład VII – str. 284

Zgromadzenie narodów i przygotowanie żywiołów

związki zawodowe i inne organizacje, jednak wielu ludzi pozostaje bez pracy, a wielu z tych, którzy są na posadach, mają ograniczony czas pracy o połowę albo i jeszcze bardziej, tak że nawet przy bardzo oszczędnej gospodarce prawie nie są w stanie prowadzić przyzwoitego i uczciwego życia.

      Gdy przychodzą szczególnie dotkliwe kryzysy gospodarcze, jak ten w latach 1893-96, wielu bezrobotnych zdanych jest na łaskę przyjaciół, choć i oni nie bardzo mogą poradzić sobie z tym dodatkowym obciążeniem. Ci zaś, którzy nie mają przyjaciół, zmuszeni są korzystać z usług instytucji dobroczynnych, które w takich okresach nie są w stanie podołać zwiększonym potrzebom.

      Kryzys gospodarczy 1893 roku przetoczył się jak fala przez cały świat, a jego ciężkie brzemię ciągle jeszcze jest odczuwalne, choć daje się powoli zauważyć ożywcze tchnienie ozdrowienia. Jednak, jak wskazuje Pismo Święte, obecny ucisk przychodzi falami, w skurczach – „jako ból na niewiastę brzemienną” (1Tes. 5:3) – a każdy kolejny skurcz będzie prawdopodobnie poważniejszy, aż do tego ostatecznego. Ludzie wiodący dostatnie i wygodne życie mają na ogół trudności z uświadomieniem sobie nędzy, jaka szerzy się wśród niezwykle szybko rosnącej klasy najuboższych. W rzeczywistości nawet ci przedstawiciele klasy średniej i bogatej, którzy mają zrozumienie i współczucie dla ubóstwa ludzi bardzo biednych, zdają sobie sprawę z tego, że nie ma żadnej możliwości przeprowadzenia takich zmian w obecnym porządku społecznym, które przyniosłyby trwałą ulgę dla najbiedniejszych. I tak każdy czyni tyle, ile może i co mu się wydaje być jego obowiązkiem względem najbliższych, starając się jednocześnie zapomnieć o ustawicznie docierających do niego raportach na temat ubóstwa.

      Poniższe cytaty z prasy codziennej przypominają warunki, jakie panowały w roku 1893, a przecież niebawem sytuacja może się powtórzyć i to z naddatkiem. Dziennik The California Advocte pisał:

      „Koncentracja wielotysięcznych tłumów bezrobotnych w naszych wielkich miastach jest makabrycznym widowiskiem, a ich żałosne wołanie o pracę i chleb rozlega się po całym kraju. Jest to stary,

poprzednia stronanastępna strona