4 tom paruzyjny – wykład VII – str. 293
Zgromadzenie narodów i przygotowanie żywiołów
„Życzylibyśmy sobie, byśmy mogli was powitać w dobrze prosperującym mieście, jednak fakty nie potwierdzałyby takiego stwierdzenia. Sytuacja jest tutaj taka, jaka jest, ale nie taka, jak być powinna. Dlatego pozwalamy sobie powitać was w imieniu stu monopolistów oraz pięćdziesięciu tysięcy włóczęgów, w mieście, w którym mamona święci karnawał w pałacach, a w tym samym czasie matki wypłakują sobie oczy, dzieci przymierają głodem, zaś mężczyźni daremnie szukają pracy. Pozwalamy sobie powitać was w imieniu stu tysięcy bezrobotnych i w imieniu właścicieli budowli poświęconych Bogu na chwałę, których drzwi są jednak nocą zamknięte przed głodującymi i biednymi; w imieniu duchownych, którzy pasą się na winnicy Bożej, zapominając o dzieciach Bożych, które są głodne i nie mają miejsca, gdzie mogłyby skłonić głowę; w imieniu filarów systemu wyciskania potu, milionerów i diakonów, których dusze są zagrożone pożądliwością złota; w imieniu najemnych pracowników, których krwawy pot przekuwa się tutaj na złote dukaty; w imieniu schronisk dla obłąkanych i przytułków dla biednych, w których tłoczą się ludzie odchodzący od zmysłów na skutek licznych trosk dręczących ich w tej krainie obfitości.
Pokażemy wam widoki z Chicago, których nie ogląda się na terenach wystawowych – obrazy wielkości i słabości naszego miasta. Dziś w nocy pokażemy wam setki ludzi śpiących na surowych kamieniach korytarzy tego budynku, w którym się teraz znajdujemy – bez domu i bez jedzenia – ludzi, którzy mogą i chcą pracować, ale dla których nie ma pracy. Byłby najwyższy czas, byśmy podnieśli alarm – alarm przeciwko dalszemu utrzymywaniu rządu, którego suwerenne prawa przekazywane są magnatom kolejowym, baronom węglowym i spekulantom, alarm przeciwko dalszemu utrzymywaniu rządu federalnego, którego polityka finansowa powstaje na Wall Street pod dyktando finansowych baronów z Europy. Spodziewamy się, że podejmiecie kroki, które pozwolą na skorzystanie z przywilejów, tak aby odsunąć od władzy niewiernych sług narodu, którzy ponoszą odpowiedzialność za istniejący stan rzeczy.”
Mówca ten popełnia oczywiście ogromny błąd sądząc, że zmiana urzędnika czy partii może uleczyć istniejące zło. Tłumaczenie mu jednak, podobnie zresztą jak i każdemu innemu człowiekowi przy zdrowych zmysłach, że to nie ustrój społeczny stanowi przyczynę występowania krańcowego bogactwa i ubóstwa,