4 tom paruzyjny – wykład VI – str. 175

Babilon przed wielkim sądem jego zamieszanie – kościelne

ukazania swej nieznajomości jego formy i liturgii, ma wielkie znaczenie, gdy nie ma się ochoty zwracać na siebie uwagi. I tak czysta, niewyszukana forma nabożeństw pierwotnego kościoła amerykańskich metodystów dokładnie odpowiadała potrzebom ludzi, którzy dopiero co porzucili przepych religii Starego Świata. Atłasowe rękawy, święte nakrycia głowy, diademy, korony i szaty nie odpowiadały ich surowym i prostym gustom. Religia, która uczyła, że mogą zwracać się do Wszechmogącego bez żadnego pośrednictwa, podkreślała godność i wspaniałość ich człowieczeństwa oraz odwoływała się do ich potrzeby niezależności.

      Znamienne triumfy tego kościoła można też po części przypisać temu, że nie odkładał on wtedy Mistrzowego bicza z powrózków. W tamtych dniach co pewien czas oczyszczano kościół z ludzi, którzy tylko udawali i nie byli godni się w nim znajdować. Było to bardzo zdrowe nie tylko dla samego kościoła, ale także dla otoczenia, gdyż po burzach, które często towarzyszyły ‘usuwaniu’ niewiernych moralna atmosfera całego sąsiedztwa bywała oczyszczana i nawet szyderca musiał przyznać, że członkostwo w kościele nie jest bez znaczenia.

      Kolejnym czynnikiem współdziałającym w osiągnięciu sukcesu, o którym piszę, był czysto obchodny tryb usługi, która była wtedy udzielana. Nie ulega wątpliwości, że tamte dni miały swoich bohaterów i gigantów moralności. Zdecydowany, mężny człowiek, ogarnięty ideą, że nie posiada on tutaj ‘żadnego trwałego miasta’, który nie zabezpiecza się na stare lata, który nie ubiega się o umowę gwarantującą mu zasiłek albo pensję, który zapiera samego siebie właśnie w tych rzeczach, które są obiektem pożądania i chciwości innych ludzi, który płonie taką gorliwością, że wydaje się, iż niebawem zostanie przez nią całkowicie strawiony, musiał wywierać trwały i korzystny wpływ na ludzi, którzy znajdowali się wokół niego.

      Niemałe znaczenie dla osiągnięcia wiodącej pozycji w Stanach Zjednoczonych miały śpiewy pierwszych Metodystów. Poważne, rozsądne i pełne nauki słowa połączone z melodiami, które żyją i pobudzają, powodowały, że śpiew taki był nie tylko atrakcją muzyczną, ale także ćwiczeniem teologicznym, dzięki któremu ludzie, czasami nawet nieokrzesani, poznawali podstawowe zasady kościoła. Prawda zakorzeniona w duszy dziecka czy dorosłego przez śpiewanie pieśni ma znacznie większą moc przetrwania, niż gdy zostanie

poprzednia stronanastępna strona