4 tom paruzyjny – wykład VI – str. 248
Babilon przed wielkim sądem jego zamieszanie – kościelne
pozyskać środki utrzymania dla siebie i swoich dzieci, zarabiają niecałe trzy centy dziennie, co nie wystarczyłoby nawet na utrzymanie przy życiu zwierzęcia. Tłumy ludzi, których głód nie jest zaspokojony nawet do połowy, którzy nie są choćby w połowie odziani, mieszkają w zagrodach i chlewach, które nie nadałyby się nawet dla świń, pozbawieni jakiegokolwiek wyposażenia służącego zaspokojeniu ich ludzkich potrzeb, uginający się pod ciężarem tyranii brutalnych sił, które zacierają w nich ostatnie ślady cech człowieczeństwa, może z wyjątkiem pionowej postawy oraz niezniszczalnej, niemej i ślepej tęsknoty za czymś, czego nie znają – oto poganie, mężczyźni i kobiety, nasi bracia i nasze siostry.
Te ponure i okrutne cienie kreślonego przez nas obrazu na pewno by nas zmroziły, gdyby nie to, że chętnie rzucamy na nie perspektywę, błysk i połysk naszej fantazji. Z naszego punktu widzenia wygodnej obojętności właściwie całkowicie one znikają. Są zbyt odległe, a my jesteśmy za bardzo zajęci naszymi przyjemnościami, by je dostrzegać albo chociaż o nich pomyśleć. Nie pasują one do naszych wyobrażeń. Nawet jeśli nam się zdarzy o nich pomyśleć, to nie w kategoriach rzeczywistości, ale mylących pozorów. Patrzymy na wielkie miasta i wspaniałość japońskiego cesarza – Mikado i indyjskiego radży, dostrzegamy przepych dworów i zmysłowe piękno krajobrazów – wszystko to przetworzone przez wyobraźnię oraz zwodniczy blask, którego przydają im dzieła podróżnicze. Jesteśmy oczarowani tym, co widzimy. Gdy wglądniemy nieco głębiej w zagadnienie domów ludzi i ich religii, to znów nasza uwaga zostanie przyciągnięta przez wielkie świątynie i eleganckie rysunki podróżników, przedstawiające malownicze i zachęcające sceny rodzinne. Zostaliśmy pocieszeni. Właściwie to świat pogański wcale nie znajduje się w aż tak złym położeniu. Mają swoją religię, mają swoje przyjemności. Gdy z tą myślą przypatrujemy się światu, odczuwamy ulgę. Ach, jakże zgubne jest to złudzenie! Rzeczywistość kryje się w cieniu. Miliony nędznych, chodzących po omacku, grzesznych ludzi, ludzi bez Boga, bez nadziei, bezdomnych, zezwierzęconych, pozbawionych przyjaźni, urodzonych do dziedzictwa bezgwiezdnej nocy, skazane są na życie i umieranie w gęstym mroku – tego nie dostrzegamy. Ale oni tam są, prześlizgują się przez cienie śmierci, ponurzy i głodni, nadzy i pozbawieni nadziei, upodobnieni do dzikich zwierząt. I nie chodzi tu o niewielką liczbę nieszczęśników, czających się w zaułkach i ukrywających się