4 tom paruzyjny – wykład VI – str. 253
Babilon przed wielkim sądem jego zamieszanie – kościelne
Kolejny cytat, pochodzący z artykułu w North American Review [Przegląd Północnoamerykański], autorstwa Wong Chin Foo, wykształconego Chińczyka, absolwenta jednej z naszych uczelni w Nowej Anglii, sugestywnie podaje podobne powody, dla których przedkłada on religię ojców nad chrześcijaństwo. Wong Chin Foo stwierdza:
„Będąc urodzony i wychowany jako poganin, studiowałem i praktykowałem nasz kodeks moralny i religijny. Postępowanie takie przynosiło pożytek mnie samemu i wielu innym ludziom. Moje sumienie było czyste, a nadziei na przyszłe życie nie zaciemniały rozpraszające wątpliwości. Mając siedemnaście lat znalazłem się w samym centrum waszej efektownej cywilizacji chrześcijańskiej. W tym wrażliwym okresie mojego życia chrześcijaństwo pokazało mi się ze swej najbardziej zwodniczej strony. Uprzejmi chrześcijańscy przyjaciele okazywali szczególną troskę o mój materialny i religijny dobrobyt, a ja nazbyt chętnie garnąłem się do prawdy. Następnie przekonano mnie, abym poświęcił swoje życie dla sprawy chrześcijańskiej działalności misyjnej. Zanim jednak mogłem zacząć pełnić tę zaszczytną misję, musiałem nauczyć się doktryny chrześcijańskiej, którą miałem głosić. Tutaj zaś od samego początku zostałem oszołomiony mnogością sekt chrześcijańskich, z których każda twierdziła, że ma monopol na jedyną i to wąską drogę do nieba.
Zapoznałem się z prezbiterianizmem, ale tylko po to, by z odrazą odwrócić się od wiary w niemiłosiernego Boga, który już dawno temu skazał większość bezradnego rodzaju ludzkiego na wieczny pobyt w piekle. Głoszenie takiej nauki inteligentnym poganom wzbudziłoby jedynie w ich umysłach poważne wątpliwości co do mojego zdrowia psychicznego, chyba że uznaliby, że kłamię. Następnie zanurzyłem się w nauki baptystów. Stwierdziłem jednak, że jest tak wiele sekt, które różnią się jedynie ‘skorupami’, a toczą walki o to, w jakim czasie i przy użyciu jakiej metody należy zastosować inicjację zimno-wodną. Banalność tych dyskusji napawała mnie niesmakiem. Zagadnienie uczestniczenia w ścisłej komunii wywarło na mnie tylko takie wrażenie, że jedni są skłonni bardzo oszczędzać swój kawałek chleba i wina, a inni trochę mniej. Metodyzm uderzył mnie jako religia błyskawicy i grzmotu – tylko gadanie i hałas. Albo ty go powalisz, albo on ciebie ściśnie spazmami i w taki sposób