4 tom paruzyjny – wykład VI – str. 267
Babilon przed wielkim sądem jego zamieszanie – kościelne
będzie obchodził narody, błagając, by raczyły uznać Jego władzę i udzielić mu swych praw do terytorium, bogactwa i do panowania? Czy będzie prosił najbiedniejszych wieśniaków o jałmużnę albo ubiegał się na dworach o przywilej bogactwa? A może będzie błagał swych poddanych, by powstali i użyli swych omdlewających sił w celu wsparcia Jego chwiejącego się tronu? O nie! Gdy nadejdzie wyznaczony czas, z dostojeństwem i powagą ujmie On swą wielką władzę i rozpocznie chwalebne królowanie. I któż mu przeszkodzi, kto stanie na drodze?
Tymczasem zaś obserwujemy powszechne łączenie się władz, które są, zarówno tych świeckich jak i kościelnych, oraz ich wzajemną od siebie zależność. Wiążą się z tym bowiem interesy bogatych, wielkich i możnych – interesy królów, cesarzy, polityków, lordów i księżnych, utytułowanych urzędników, księży, biskupów oraz kleru w różnej randze, wielkich kapitalistów, bankierów, monopolistycznych korporacji itd.. W obecnym stadium konfliktu ścierają się na razie idee i przeprowadza się powszechne przygotowania do nadciągającego kryzysu. Władze kościelne, określane w Piśmie Świętym mianem władz niebieskich (nominalne władze duchowe), zbliżają się do siebie, zaprawdę „niebiosa jako księgi zwinione będą”. „Bo jak ciernie razem splecione [gdyż nie jest możliwy pokojowy i nieskrępowany związek między miłującymi wolność protestantami a tyrańskim duchem papiestwa] i jak pijacy winem upojeni [odurzeni duchem tego świata, winem Babilonu], jak wyschłe rżysko będą wyniszczeni” (Nah. 1:10 BT) w wielkiej katastrofie ucisku i anarchii, która według przepowiedni Słowa Bożego ma poprzedzić tysiącletnie Królestwo.
* * *
Nie chcielibyśmy być zrozumiani, że zaliczamy wszystkich chrześcijan do „Babilończyków”. Wprost przeciwnie. Tak jak Pan uznaje niektórych mieszkańców Babilonu za swych wiernych wyznawców i zwraca się do nich obecnie słowami: „Wynijdźcie z niego, ludu mój” (Obj. 18:4), tak samo czynimy i my. Cieszymy się też przekonaniem, że są jeszcze dzisiaj