4 tom paruzyjny – wykład IX – str. 420

Nieuchronność konfliktu – świadectwo mądrych tego świata

– to są wszystko ważne kwestie, ale można je rozwiązać nie przyczyniając się w najmniejszym stopniu do poprawy bytu szerokich mas ludu pracującego w Stanach Zjednoczonych. Zamiast pozbawiać prawa do głosowania biednych i nieuświadomionych, lepiej byłoby umożliwić im wzrost dobrobytu i inteligencji, tak aby potrafili głosować. Klasa ludzi wyjętych spod prawa nieuchronnie stanie się środowiskiem konspiracyjnym, zaś podstawą bezpieczeństwa wolnych instytucji jest wykształcenie, powodzenie i zadowolenie tych, od których zależy ich egzystencja.”

      Oto stwierdzenie faktów, ale gdzie został określony środek zaradczy? Nie ma takowego. A przecież autor nie żywi sympatii wobec zjawisk, na które zwraca uwagę. Gdyby tylko potrafił, to wolałby wskazać na sposób uniknięcia tego, co jego zdaniem jest nieuniknione. Podobnie uczyniliby wszyscy, którzy godni są tego, by nazwać ich ludźmi. Co się zaś tyczy pana Ingallsa, to przemawia za tym następujący fragment z jego przemówienia w senacie Stanów Zjednoczonych.* Powiedział on:

      „Nie możemy ukryć prawdy, że znaleźliśmy się na krawędzi groźnej rewolucji. Dawne sprawy straciły aktualność. Ludzie stają w szyku bojowym po jednej albo po drugiej stronie złowieszczej bitwy. Po jednej stronie stoi kapitał, niebezpiecznie obwarowany przywilejami, arogancki na skutek ciągłego triumfowania, usilnie obstający przy dawnych teoriach, domagający się dalszych ustępstw, wzbogacany ściąganiem danin w kraju i wpływami z handlu zagranicznego oraz walczący o to, by dostosować wszystkie wartości do swego własnego standardu złota. Po drugiej stronie stoi świat pracy, domagający się zatrudnienia, walczący o rozwój przemysłu krajowego, zmagający się z siłami natury i podporządkowujący sobie nieużytki. Miejski świat pracy, głodujący i posępny, stanowczo zdecydowany, by obalić system, w którym bogaci jeszcze bardziej się bogacą, a biedni ubożeją, system, który Vanderbiltowi i Gouldowi zapewnia bogactwa przechodzące wyobrażenia najbardziej zachłannych, a biednych skazuje na nędzę, od której nie da się uciec ani się przed nią schronić, chyba że w grobie. Żądanie sprawiedliwości spotkało się z obojętnością i pogardą. W tym kraju robotnicy, którzy domagają się pracy, są traktowani jak natrętni żebracy błagający o chleb.”
____________________
* Sprawozdania Kongresowe, Tom 7, str. 1054-55.

poprzednia stronanastępna strona