4 tom paruzyjny – wykład IX – str. 423
Nieuchronność konfliktu – świadectwo mądrych tego świata
ich wytwórczości, jako że samo narzędzie jest tylko zakumulowanym produktem wytwórczości i jako takie stanowi ich wspólną własność. Zadaniem ekonomii politycznej jest ustalenie, w jaki sposób wartość ta może być sprawiedliwie podzielona między tych partnerów wspólnego przedsięwzięcia. Od rozstrzygnięcia tego zależy zagadnienie świata pracy. Nieprawdą jest, że robotnikowi należy się całość, nie należy mu się nawet to, czego żądają dla niego niektórzy z niepohamowanych obrońców jego sprawy. Menadżerowi należy się jego udział, i to spory udział. Kierowanie taką wytwórczością, wiedza o tym, jakie produkty są potrzebne w świecie, znalezienie nabywcy na towary, który zapłaci cenę zapewniającą uczciwe wynagrodzenie za pracę przy ich wytwarzaniu – to praca wymagająca wysokich kwalifikacji i zasługująca na szczodre wynagrodzenie. Właścicielowi narzędzi należy się dochód. Przypuszczalnie on albo ktoś, od kogo otrzymał on narzędzie, zaoszczędził pieniądze, które jego koledzy wydali na doczesne zbytki albo wątpliwe przyjemności, dlatego ma on prawo do wynagrodzenia za to, że był oszczędny i zapobiegliwy. Można jedynie mieć wątpliwości, czy nasz system przemysłowy nie wynagradza czasami zbyt szczodrze cnoty posiadania, przekształcając ją przez to w występek. Robotnik ma prawo do wynagrodzenia. Od czasu zniesienia niewolnictwa nikt nie kwestionuje tego prawa. Określenie sposobu podziału produktu owej wspólnej wytwórczości jest trudne. Z pewnością jednak nie należy tego czynić w ramach systemu, który skłania kapitalistów do wypłacania możliwie jak najmniejszych wynagrodzeń, a robotników do wykonywania możliwie jak najmniejszej ilości pracy za otrzymywaną pensję. Jaki by nie był słuszny sposób, to w każdym razie ten jest błędny.’”
Wydaje się, że dr Abbott ma gorące, współczujące serce dla mas społecznych i wyraźnie zrozumiał ich położenie. Słusznie diagnozuje on chorobę polityczno-finansową, ale nie umie znaleźć lekarstwa. Właściwie wspomina on o czymś, co mogłoby stanowić lekarstwo, gdyby tylko udało się to wprowadzić w czyn, nie mówi jednak, w jaki sposób można to osiągnąć. Czyli, jak mu się wydaje, dostrzega on narastanie „ślepej walki o demokrację bogactwa, w której użytkownicy narzędzi będą jednocześnie ich właścicielami, w której praca będzie zatrudniać kapitał”.
Owo zdanie brzmi tak, jakby jego autor czytał ostatnio historię o lampie Aladyna z baśni tysiąca i jednej nocy i miał nadzieję,