5 tom paruzyjny – wykład VII – str. 161

Pośrednik Pojednania – „Syn Człowieczy”

Jego własnej żywotności, jak już widzieliśmy) zostawiły głębokie znaki na twarzy i ciele szczególnego Syna szczególnego człowieka! Niemniej jednak ani przez chwilę nie możemy wątpić w to, że Jego jedność z Ojcem, Jego społeczność świętego ducha i spokój własnego sumienia oraz fakt, że zawsze czynił to, co było przyjemne w oczach Bożych, musiały nadawać twarzy naszego Pana wyraz spokoju, co w rezultacie sprawiało, że była ona połączeniem radości i smutku, cierpienia i pokoju. Znajomość planu Niebiańskiego Ojca z pewnością pozwalała Mu radować się w cierpieniu, jakie znosił, gdyż zdawał sobie sprawę, że to wszystko przyniesie wkrótce błogosławieństwo nie tylko dla Niego, ale także „zbawienie aż po krańce ziemi”. Jeżeli więc ludzki smutek kładł się cieniem na Jego twarzy, to możemy być pewni, że Jego wiara i nadzieja również znajdowały odbicie na Jego obliczu, że pokój Boży, który przewyższa wszelki rozum, strzegł Jego serca i pozwalał Mu zawsze się radować, nawet pośród największego sprzeciwu ze strony grzeszników.

„ZACNIEJSZY NAD INNYCH DZIESIĘĆ TYSIĘCY”

      Dla grzesznego, zazdrosnego, pełnego nienawiści serca upadłej natury wszystko, co łączy się z pięknem, dobrocią, miłością i prawdą jest pozbawione smaku i piękna, jest czymś niepożądanym – zarzutem, wymówką. Nasz Pan z całą mocą wyraził tę samą myśl słowami: „Każdy bowiem, kto źle czyni, nienawidzi światłości i nie idzie na światłość, aby nie były zganione uczynki jego” – Jan 3:19,20. Istnieje wiele innych ilustracji faktu, że złe serce może czasem nienawidzić i otaczać pogardą chwalebny i rozjaśniony miłością wyraz twarzy: na przykład nasz drogi Zbawiciel był w ten sposób wzgardzony przez tych, którzy krzyczeli: „Ukrzyżuj go!” Zwróćmy uwagę na liczne opisy męczeństwa dla Prawdy i zauważmy, jak niewielki wpływ wywierały twarze tych, którzy byli w stanie wznieść się ponad swoje cierpienia i modlić się za swoich prześladowców. Świadectwo o pierwszym chrześcijańskim męczenniku,

poprzednia stronanastępna strona