6 tom paruzyjny – wykład IV – str. 194
Nowe Stworzenie przeznaczone
Cóż teraz? Rozbrzmiało w jej głowie pytanie.
Co zrobić z czeredą tak odrażającą?
Mistrz odrzekł z uśmiechem: „O, pani,
Biel uczyń z nich olśniewającą”.
Biel? Wzdycha z powątpiewaniem;
Przecież purpury tej ani czerwieni
Nikt nigdy wyczyścić nie zdoła
Ni w biel doskonałą przemienić.
Zaprawdę, mistrz powie, choć są to kolory,
Które najtrudniej ze wszystkich wybielić,
Jam jednak mocen te łachmany brudne
W białe jak płatki śniegu zmienić.
Słowa te proste brzmią jak echo
W sercu moim całe dnie.
Czerwień, szkarłat jak śnieg białe?
On potrafi, czyż Bóg nie?
Wkrótce potem – by do końca
przywieść dziwną tę opowieść –
Ktoś ze młyna posłał gońca,
By dar zaniósł swej królowej.
Pośród fałd najczystszych tkanin
Bielutkie znalazła kartki papieru.
Na każdej blaskiem błyszczały złotym
Jej inicjału lśniące litery.
Cenną lekcję otrzymałem –
Mistrz napisał – w młynie swym.
Wiem, że Chrystus zebrać może
Zewsząd serca ludzi złych.
I niebiańskim swym sposobem
Szkarłat w śnieżną biel zamienia.
Pisząc w sercach swoje imię,
W pałacowych wita sieniach.
* * *
Jakże wspaniałe przede mną widoki!
Bramy niebieskie otwierają się szeroko.
Więc nawet ja – bez skazy i czysty
Stanę u drogiego Zbawcy boku.
Bez nagany w chwale Jego obecności!
Bez nagany w olśniewającej jasności!
Miłość Chrystusa moją grzechu czerwień
Do śnieżnej przywiodła czystości.