6 tom paruzyjny – wykład V – str. 215
Organizacja Nowego Stworzenia
Tego Bóg wzbudził dnia trzeciego (…) i rozkazał nam, abyśmy kazali ludowi” – Dz.Ap. 10:39‑45, 13:31; 1 Kor. 15:3‑8.
Apostoł Paweł, choć nie był bezpośrednim świadkiem w takim stopniu jak jedenastu, został jednak uczyniony świadkiem zmartwychwstania Pańskiego przez to, że dane mu było oglądać przebłysk późniejszej chwalebnej Jego obecności, co sam stwierdza: „A na ostatek po wszystkich ukazał się i mnie, jako poronionemu płodowi [narodzonemu przed czasem]” – 1Kor. 15:8‑9. Apostoł Paweł nie miał właściwie prawa oglądać Pana w chwale wcześniej niż ostatek Kościoła w Jego wtórym przyjściu, kiedy to wszyscy Jego wierni mieli być przemienieni i uczynieni takimi jak On, aby mogli Go widzieć takim, jaki jest. Jednak aby mógł się on stać prawdziwym świadkiem, dany był mu ten przebłysk oraz inne widzenia i objawienia w ilości większej niż wszystkim innym. Może właśnie w ten sposób doświadczył on rekompensaty za wcześniejszy brak osobistego kontaktu z Mistrzem. Te szczególne doświadczenia nie były jedynie korzyścią dla niego samego, ale głównie, jak przypuszczamy, dla całego Kościoła. Z pewnością stwierdzić można, że te specyficzne doświadczenia, widzenia, objawienia itp., dane Apostołowi, który zajął miejsce Judasza, stały się bardziej pomocne niż nauki jakiegokolwiek innego apostoła.
Doświadczenia te pozwoliły mu nie tylko poznać i docenić „głębokie rzeczy Boże”, a nawet niektóre rzeczy, o których człowiekowi nie godzi się mówić (2Kor. 12:4), ale światło, jakim oświeciły umysł Apostoła, odbiło się poprzez jego pisma na Kościele od jego czasów aż po dziś dzień.
To właśnie dzięki temu, że apostoł Paweł otrzymał te widzenia i objawienia, mógł on ocenić sytuację, zrozumieć, na czym polega nowa dyspensacja i tak jasno pojąć długość, szerokość, wysokość i głębokość Bożego charakteru i planu. I to dlatego, że sam doceniał on te rzeczy, mógł je wypowiedzieć w swoich naukach i listach w taki sposób, by przez cały wiek były błogosławieństwem dla domowników wiary. Nawet i dziś Kościół lepiej poradziłby sobie