6 tom paruzyjny – wykład X – str. 438
Chrzest Nowego Stworzenia
Nikt poza Panem Jezusem nie rozumiał w pełni, dlaczego „przystało” Mu, by wypełnił wszelką sprawiedliwość. Nikt oprócz Niego nie zdawał sobie sprawy, że mimo iż Jemu nie był potrzebny taki chrzest (symboliczne oczyszczenie z grzechu), gdyż nie był grzesznikiem, to jednak przystało Mu, aby jako przyszła Głowa przyszłego Ciała stawił siebie za przykład. Miała to być lekcja dla wszystkich Jego naśladowców – nie tylko owych członków Ciała, którzy według ciała pochodzili z domu Izraela, ale i dla tych, którzy byli jeszcze obcymi, cudzoziemcami i przychodniami. Godziło Mu się okazać symbol pełnego poświęcenia woli i wszystkiego, co miał, aż do śmierci, abyśmy my mogli w przyszłości kroczyć Jego śladami.
Bez trudu możemy wykazać, że chrzest naszego Pana z rąk Jana nie był rzeczywistym chrztem, lecz tylko obrazem, symbolem. Zauważmy mianowicie Jego słowa wypowiedziane przed ostatnią wieczerzą: „Mam być chrztem ochrzczony, a jakom jest ściśniony, póki się to nie wykona” – Łuk. 12:50. Nasz Pan wskazuje tutaj, że Jego chrzest nie miał być chrztem z wody, lecz chrztem śmierci – chrztem w śmierć, zgodnie z Boskim rozporządzeniem – jako cena odkupienia człowieka, ofiara za grzech.
Poświęciwszy się tym chrztem śmierci, kiedy tylko stało się to możliwe, czyli w wieku trzydziestu lat, i dokładnie wypełniając wymagania tego poświęcenia przez trzy i pół roku swej misji, „na każdy dzień umierał”, wylewał na śmierć swoją duszę, zużywał swą energię, siłę, życie w służeniu Ojcu, swoim naśladowcom, a w szerokim znaczeniu – w służbie swoim wrogom. Wreszcie, gdy wiedział, że nadchodzi kres Jego chrztu śmierci, jego pełne wykonanie i gdy czuł ciężar doświadczeń oraz trudności przytłaczających Go coraz bardziej z każdą chwilą, nie mając nikogo, kto by Mu współczuł – „nikt z ludu nie był z nim”, nikt, kto rozumiałby okoliczności i sytuację oraz podzielił Jego smutek, okazał sympatię, pocieszył czy pokrzepił – wtedy, pragnąc, by Jego próba już się skończyła, Jezus zawołał: „Jakom jest ściśniony [w wielkich trudnościach], póki się to [mój chrzest śmierci] nie wykona” – Łuk. 12:50.