6 tom paruzyjny – wykład XII – str. 501

Małżeńskie i inne przywileje i zobowiązania Nowego Stworzenia

i szacunek dla niego. Wymaga tego ode mnie moje przymierze małżeńskie, które mam wypełniać wiernie, jakby to było dla Pana. Będę ukrywać przed obcymi i na ile to możliwe, także przed samą sobą słabości i umysłowe niedostatki mojego małżonka, a mówiąc mu o nich, nie wspomnę ani nie okażę swoich, większych niż jego, zdolności. Będę oczekiwać, że we właściwym czasie jego własne niepowodzenia zwrócą jego uwagę na moją lepszą ocenę spraw, której jednak nie będę mu dyktować ani narzucać, lecz którą po prostu delikatnie mu przedstawię, jak przystoi pomocnicy. Będę tak czynić w nadziei, że wkrótce zacznie on zwracać się do mnie po radę we wszystkich swoich sprawach i nauczy się ją coraz bardziej cenić, abyśmy dzień po dniu i rok po roku razem wzrastali w harmonii z Boskim wzorem związku między Chrystusem a Kościołem. Jako żona, otrzymam błogosławieństwo, pielęgnując pokorę i poddanie wobec Boskich zasad. A poprzez mój podnoszący na duchu wpływ błogosławieństwo stanie się także udziałem mojego męża. W ten sposób, być może, skutkiem tego niedobrania, które z początku zdawało się tak niekorzystne, będzie to, że przy łasce Pańskiej i zastosowaniu się do wskazówek Jego Słowa oboje bardziej zbliżymy się do Boskiego wzoru przedstawionego nam przez Apostoła.

      Może też zaistnieć sytuacja odmienna od powyższej, gdzie dwa Nowe Stworzenia, dobrze dobrane według ciała, po latach wspólnoty i wzajemnej przydatności przestaną się rozumieć. Takie zakończenie pomyślnego początku oznaczałoby, że przynajmniej jedno z nich utraciło całkowicie lub w znacznym stopniu świętego ducha miłości oraz zaniedbało apostolskie wskazówki i odrzuciło cały Boski porządek dotyczący wzajemnych obowiązków małżeńskich. Jeżeli wina leży po stronie męża, który przestaje opiekować się żoną, przestaje się o nią troszczyć, a wręcz przeciwnie – opuszcza ją emocjonalnie, w sercu, lub faktycznie, oznacza to, że poważnie oddalił się od Pana, od przewodnictwa Jego ducha, od „mądrości, która jest z góry, [która] najprzódci jest czysta, potem spokojna,

poprzednia strona – następna strona