1 tom paruzyjny – wykład XV – str. 312

Dzień Jahwe

biednych, z drugiej bogatych) można by z łatwością sprawiedliwie pogodzić. Niewątpliwie mają również poczucie, że gdyby byli bogaci, byliby bardzo łaskawi i chętnie miłowaliby swych bliźnich tak jak siebie. Jednakże w sposób ewidentny zwodzą samych siebie, bo w warunkach, w jakich obecnie żyją, bardzo niewielu z nich szczerze okazuje takiego ducha. A przecież ten, kto nie byłby wierny w używaniu odrobiny dóbr tego świata, nie byłby wierny, gdyby miał większe bogactwa. Warunki rzeczywiście to potwierdzają, bowiem niektórzy z najmniej czułych i najbardziej samolubnych bogaczy, to ci, którzy w życiu nagle zostali wywyższeni z niskiego stanu.

      Z drugiej strony, nie broniąc, lecz ganiąc zachłanność i zaborcze samolubstwo każdej klasy, uważamy za słuszne zwrócenie uwagi na fakt zapewnienia opieki chorym, bezdomnym i biednym w postaci specjalnych domów opieki, na fakt zakładania szpitali, przytułków, bibliotek publicznych, szkół oraz różnych innych instytucji tworzonych raczej dla dobra oraz wygody mas, aniżeli ludzi bogatych. To wszystko utrzymywane jest głównie z podatków oraz darowizn bogaczy. Instytucje tego rodzaju prawie zawsze zawdzięczają swe istnienie komuś hojnemu i życzliwemu spośród ludzi bogatych i należą do przedsięwzięć, których klasy biedniejsze nie są w stanie pomyślnie przeprowadzać ze względu na brak czasu oraz, ogólnie rzecz biorąc, koniecznego wykształcenia lub zainteresowania.

      Niemniej jednak zauważalny jest obecnie wzrost antagonizmu między bogatymi a klasą pracującą: wzrost rozgoryczenia ze strony robotników oraz wzrost przekonania wśród bogatych, że poza silnym ramieniem prawa nic nie obroni tego, co uważają za swoje przywileje. W wyniku takiej sytuacji bogaci coraz bardziej wiążą się z rządami, a masy robotników, nabrawszy przekonania, że prawa i rządy były przeznaczone do pomagania bogatym i ograniczania biednych, skłaniają się ku komunizmowi i anarchii, myśląc, że w ten sposób ich potrzeby zostaną najlepiej zaspokojone. Nie zdają sobie sprawy, że najgorszy i najkosztowniejszy rząd jest w znacznej mierze lepszy niż żaden.

poprzednia stronanastępna strona