2 tom paruzyjny – wykład IX – str. 275
Człowiek grzechu – Antychryst
wywyższać się ponad autorytet Jahwe, ani nawet, że będzie próbował zająć Jego miejsce. Apostoł stwierdza jedynie, że będzie on przedstawiał się jako przywódca religijny, roszcząc sobie prawo do sprawowania władzy nad innymi władcami religijnymi, posuwając się nawet do wywyższenia się w Kościele, czyli w prawdziwej świątyni Bożej. Tam też miał on rościć sobie prawo do panowania i sprawowania władzy jako jego upoważniony zwierzchnik. Jeśli w języku greckim słowo theos pojawia się w niejednoznacznym kontekście, to jako dodatkowa informacja może nam posłużyć przedimek. Jeśli miejsce to odnosi się do Jahwe, to tam często pojawia się przedimek określony, tak jakby w języku angielskim powiedziało się „the God”. W rozważanym wersecie (2Tes. 2:4) słowo theos odnoszące się do Antychrysta nie jest zaznaczone takim przedimkiem.
Usunąwszy tę przeszkodę z naszego umysłu, możemy poszukiwać właściwego wypełnienia dla tego proroctwa. Nie będziemy szukać Antychrysta, który twierdziłby, iż jest Jahwe i domagałby się stosownej do tego czci, ale takiego, który rości sobie prawo do tytułu zwierzchnika, najwyższego nauczyciela religijnego w Kościele, uzurpując sobie prawo do sprawowania władzy zamiast Chrystusa, który został przez Boga wyznaczony jako Głowa, Pan i Nauczyciel.
Dziwne jest także to, że zwolennicy literalnego wypełnienia proroctwa o Człowieku Grzechu są jednocześnie wyznawcami poglądu o przyjściu Chrystusa przed Tysiącleciem i oczekują nań „lada chwila„. Dlaczego wszyscy oni nie są w stanie dostrzec znaczenia słów apostoła, gdy twierdzi on tak zdecydowanie, że Dzień Pański (dzień Jego obecności) nie może przyjść i nie należy go oczekiwać, zanim nie zostanie objawiony on Człowiek Grzechu? Trzeba było ponad czterdziestu lat, aby wznieść dawną świątynię żydowską. Wybudowanie w Jerozolimie świątyni wspanialszej od tamtej, aby mógł w niej osiąść literalny Człowiek Grzechu i odbierać boską cześć, i dzisiaj wymagałoby także co najmniej dziesięciu