Cienie Przybytku – rozdział VII – str. 106
„Popiół jałowicy pokrapiający splugawione”
Świętej; pozostawał on na zewnątrz obozu, zgromadzony w jednym miejscu i najwyraźniej dostępny dla każdego, kto go potrzebował. Według przepisu Zakonu porcja popiołu miała być zmieszana z wodą w naczyniu. W tej wodzie zanurzano wiązkę hizopu i w celu oczyszczenia kropiono nią człowieka, szatę albo namiot, które były prawnie nieczyste.
Według tego, co widzieliśmy przy ofiarach Dnia Pojednania, przedstawiających lepsze ofiary obecnego wieku Ewangelii (wypełnianych przez Królewskie Kapłaństwo, Chrystusa, Głowę i Ciało), czerwona jałowica nie miała z tymi ofiarami nic wspólnego i najprawdopodobniej nie przedstawiała żadnych ofiar obecnego czasu. Jest ona także różna od ofiar przyjmowanych na korzyść narodu izraelskiego po Dniu Pojednania, które – jak właśnie wykazaliśmy – przedstawiały pokutę i żal za grzechy w ciągu Tysiąclecia, a także zupełne poświęcenie się Panu. Spalenie jałowicy nie było podobne do żadnej z tych ofiar, składanych przez kapłanów na dziedzińcu. Pozafigury czerwonej jałowicy musimy więc poszukać gdzie indziej; gdyby w jakimkolwiek sensie zwierzę to symbolizowało kapłanów, na pewno byłoby zabijane przez jednego z nich.
Co oznaczało więc ofiarowanie czerwonej jałowicy? Jakiej klasy lub jakiej osoby, cierpiącej poza obozem, było to obrazem? W jakim sensie cierpienia tej klasy miały być związane z obmyciem i oczyszczeniem ludu Bożego – łącznie z tymi, którzy staną się Jego ludem w ciągu wieku Tysiąclecia?
Odpowiadamy, że istniała pewna klasa ludu Bożego, nie należąca do Królewskiego Kapłaństwa, która cierpiała poza obozem dla sprawiedliwości. W 11 rozdziale Listu do Hebrajczyków Apostoł przedstawia nam krótką historię tych ludzi i ciężkie próby, przez które przechodzili. Wymienia czyny ich wiary i wreszcie stwierdza: „A cóż więcej mam mówić? Boby mi czasu nie stało, gdybym miał powiadać