2 tom paruzyjny – wykład V – str. 131

Sposób powrotu i ukazania się naszego Pana

i dokąd idzie, ale która dla udzielenia uczniom pewnych wskazówek, ma zdolność ukazywania się jako człowiek w różnych ciałach z krwi i kości, stwarzanych i unicestwianych stosownie do okoliczności.

      Przed ukrzyżowaniem stosunki naszego Pana z uczniami były bardzo bliskie, ale po zmartwychwstaniu, chociaż kochał ich nie mniej niż przedtem, odnosił się do nich z większą rezerwą. Niewątpliwie miało to służyć uświadomieniu im zaszczytu i chwały Jego wywyższenia, a także wywołaniu w nich uczucia szacunku dla Jego osoby i autorytetu. Gdy Jezus był człowiekiem, nie brakowało Mu godności w zachowaniu – godności wymagającej poszanowania; mimo to po Jego przemianie do natury duchowej konieczne i celowe było jeszcze większe podkreślenie tej godności. Taką rezerwę zachowywał zawsze wobec swoich stworzeń Jahwe i było to stosowne do okoliczności. Taki sam stosunek był charakterystyczny dla wszystkich spotkań Pana z uczniami po Jego zmartwychwstaniu. Były one bardzo krótkie, tak jak zresztą sam powiedział: „Już dalej z wami wiele mówić nie będę” (Jan 14:30).

      Ci, którzy wierzą, że nasz Ojciec Niebieski jest duchem, a nie człowiekiem, nie powinni mieć żadnych trudności ze zrozumieniem, że Pan Jezus, który jest teraz wywyższony do duchowej natury i który jest nie tylko moralnym podobieństwem Boga, lecz rzeczywistym „wyrażeniem istności Jego„, nie jest już człowiekiem, lecz istotą duchową, której żaden człowiek nie widział i nie może zobaczyć inaczej, jak w sposób cudowny. Po prostu nie można zobaczyć odsłoniętej chwały Pana Jezusa, podobnie jak nie można oglądać Jahwe. Pomyślmy przez chwilę, jak zareagowali na odbicie duchowej chwały Mojżesz i naród izraelski pod górą Synaj (Hebr. 12:21; 2Moj 19; 20:19-21; 33:20-23; 34:29-25). „A tak straszne to było, co widzieli,” tak przerażające i potężne, „że też Mojżesz rzekł: Uląkłem się i drżę”. Mojżesz został w sposób cudowny wzmocniony, aby mógł oglądać chwałę Pańską, tak że przebywając przez czterdzieści dni i czterdzieści nocy sam na sam z Bogiem,

poprzednia stronanastępna strona