2 tom paruzyjny – wykład IX – str. 332

Człowiek grzechu – Antychryst

chrześcijański cesarz i chrześcijański biskup, usilnie podkreślają przemoc i przymus”.

      Kiedy Konstantyn objął władzę w Rzymie, był skłonny tolerować wszystkie religie, czego świadectwem był Edykt Mediolański, dający wolność przekonań religijnych każdemu człowiekowi w Imperium Rzymskim. Kościół chrześcijański, który tak długo był prześladowany i tęsknił do wolności, powinien był powitać taki krok z radością. Stało się jednak inaczej. Zaniknął już prawdziwy duch chrześcijaństwa i teraz największą ambicją kościoła było wywyższenie się tak szybko, jak tylko możliwe, przez zadeptanie każdej iskierki wolności i podporządkowanie wszystkiego własnym rozkazom. „Zgodnie z tym”, mówi Gibbon,* „jego [Konstantyna] urzędnicy kościelni szybko doprowadzili do zredukowania bezstronności urzędu i do obudzenia gorliwości nawróconego. (…) Wszelkie nadzieje pokoju i tolerancji wygasły, kiedy zebrał w murach swojego pałacu trzystu biskupów”. Cesarz został wtedy zmuszony do ogłoszenia, że ci, którzy w sprawach wiary nie akceptują wyroków tego duchownego zgromadzenia, powinni przygotować się na wygnanie. Ogłoszono również, że decyzje powyższych duchownych mają autorytet boski. Ten duch nietolerancji szybko wydał owoc w postaci gorzkich i bezwzględnych prześladowań. Konstantyn wydał dwa prawa karne przeciwko herezji, a za tym przykładem poszli jego następcy – Walentynian, Gracjan, Teodozjusz, Arkadiusz i Honoriusz. Teodozjusz wydał piętnaście podobnych statutów, Arkadiusz – dwanaście, Honoriusz – nie mniej niż osiemnaście. Zostały one zapisane w kodeksach Teodozjusza i Justyniana ku niesławie ich autorów – kapłanów i cesarzy.

      To, co Antychryst uważał za stosowne nazwać herezją (a co w dużej części było prawdą i sprawiedliwością, opartą na mocnych podstawach), zostało uznane za rzecz gorszą od niewierności;
                         
* Tom II, str. 236

poprzednia stronanastępna strona