4 tom paruzyjny – wykład X – str. 503
Proponowane środki zaradcze – społeczne i finansowe
przez dawanie jałmużny, to w chrześcijaństwie nie byłoby ubóstwa.
Miłosierdzie jest istotnie szlachetną i piękną cnotą, wdzięczną dla ludzi i przyjemną dla Boga. Jednak miłosierdzie musi być budowane w oparciu o sprawiedliwość. Nie może ono zastępować sprawiedliwości.
O złych warunkach pracy w świecie chrześcijańskim decyduje to, że klasa pracująca jest ograbiana. Dokąd zaś Wasza Świątobliwość będzie usprawiedliwiać uprawianie tej grabieży, dotąd próżną rzeczą jest nawoływanie do miłosierdzia. Takie postępowanie – zalecanie miłosierdzia jako formy zastępczej względem sprawiedliwości – jest w swej istocie pokrewne herezji potępionej przez poprzedników Waszej Świątobliwości, która głosiła, że Ewangelia zastąpiła prawo oraz że miłość Boża uwalnia ludzi od zobowiązań moralnych.
Wszystko, czego może dokonać miłosierdzie tam, gdzie panuje niesprawiedliwość, to złagodzenie tu i ówdzie skutków niesprawiedliwości. Nie może ono ich usunąć. A nawet i to niewielkie złagodzenie skutków niesprawiedliwości ma swoje złe strony. Gdyż to, co w tej sytuacji może zostać uznane jedynie za cnotę drugorzędną, rozwija zło tam, gdzie brakuje cnoty fundamentalnej albo podstawowej. W tym znaczeniu cnotą jest trzeźwość i cnotą jest pilność. Jednak trzeźwy i pilny złodziej jest niezwykle niebezpieczny. W taki sposób cnotą jest cierpliwość. Jednak cierpliwość w stosunku do zła prowadzi do lekceważenia zła. W tym sensie cnotą jest zdobywanie wiedzy i dbanie o rozwój swych możliwości intelektualnych. Jednak człowiek niegodziwy dzięki inteligencji ma jeszcze potężniejsze możliwości czynienia zła. Diabły są w naszych wyobrażeniach zawsze inteligentne.
W taki sposób owo pseudo miłosierdzie, które odrzuca i neguje sprawiedliwość, przynosi złe skutki. Z jednej strony demoralizuje ono swego odbiorcę, przynosząc ujmę godności ludzkiej tego człowieka – którego jak Wasza Świątobliwość sam pisze ‘nawet Bóg traktuje z szacunkiem’ – czyniąc go żebrakiem i nędzarzem, który przecież potrzebuje tylko przywrócenia mu tego, co mu darował Bóg, by mógł stać się samodzielnym i samoszanującym się obywatelem. Z drugiej strony miłosierdzie działa jako środek otępiający sumienia tych, którzy żyjąc z grabieży swych bliźnich, pielęgnują owe moralne złudzenia i duchową pychę, którą miał zapewne na myśli Jezus, gdy powiedział, że łatwiej jest wielbłądowi przejść