4 tom paruzyjny – wykład XI – str. 546
Walka Armagedonu
utraty zdrowia i majątku. Z roku na rok zbrojne zastępy są coraz mniej wrażliwe na „chwałę” oręża, okazują coraz żywsze zainteresowanie swymi własnymi cierpieniami i niedostatkami i wykazują coraz mniejsze oddanie względem zwierzchnich władz, podczas gdy armie robotników, zwykłych ludzi w domach, są coraz bardziej poirytowane, niezadowolone ze swego losu i pełne coraz to większych obaw o przyszłość.
Wszystkie te zjawiska stwarzają co najmniej możliwość, że w trakcie zbliżającego się kryzysu potężne armie i zdyscyplinowane zastępy chrześcijaństwa skierują swe siły przeciwko władzom, które powołały je do istnienia, zamiast je popierać i podtrzymywać ich byt. O tym, że władcy biorą pod uwagę taką ewentualność, świadczy fakt, iż w Rosji w czasie panowania głodu, który wywołał rozruchy wśród zwykłej ludności, informacje na ten temat były pilnie strzeżone przed znajdującymi się w rosyjskiej armii przyjaciółmi i braćmi tych ludzi, zaś żołnierze kierowani do tłumienia rozruchów pochodzili zawsze z odległych prowincji.
Być może trudno byłoby nam teraz domyślać się, jakie dokładnie warunki i okoliczności zostaną użyte przez Pana w roli „głosu” wydającego rozkazy i kierującego ową potężną armią. Żyjemy jednak w czasach, gdy historia tworzy się szybko. Nie byłoby więc rzeczą całkowicie nierozsądną spodziewać się, że działania w tym kierunku mogłyby zostać podjęte w dowolnym czasie. Jednak w poprzednich tomach naszych wykładów (Tom II i III) wykazaliśmy, że Bóg ustanowił czas na wypełnienie się każdego szczegółu swego planu i że już obecnie żyjemy w czasie „dnia pomsty”, który jest okresem o długości czterdziestu lat. Rozpoczął on się w październiku 1874 roku i niedługo już się zakończy. Złowieszcze lata owego „dnia”, które już upłynęły, z pewnością położyły w obrębie kościoła, państwa i warunków społecznych szeroki i głęboki fundament, na bazie którego rozegrają się wydarzenia przepowiedziane przez Pismo Święte. Ich perspektywa kładzie się już obecnie cieniem na dziejach świata, a ich nadejście jest