4 tom paruzyjny – wykład XI – str. 559

Walka Armagedonu

Już po złożeniu do druku powyższego fragmentu naszą uwagę zwrócił artykuł opublikowany w New Jork Tribune 26 czerwca 1897 roku, który pasuje do naszego tematu. Tak bardzo potwierdza on wysunięte przez nas sugestie odnośnie przygotowującego się obecnie „wielkiego wojska Pana”, że postanowiliśmy mimo wszystko znaleźć jeszcze miejsce dla poniższego fragmentu.

„KORONA CZY NARÓD?”
PRZED JAKIM WYBOREM MOGĄ NIEBAWEM STANĄĆ
NIEKTÓRE ARMIE EUROPEJSKIE

      Niecałe czterdzieści lat temu oddziały posłuszne rozkazom swych przełożonych skierowały karabiny przeciwko ludziom, strzelały i przebijały bagnetami mężczyzn, kobiety, a nawet dzieci. Ulice Berlina, Wiednia i wielu innych stolic europejskich spłynęły potokami krwi. W walce tej wojsko nie zostało skierowane przeciwko zwykłemu tłumowi włóczęgów i chuliganów, ale przeciwko dobrze sobie radzącym i wysoko wykształconym obywatelom – fachowcom, kupcom, przemysłowcom, politykom i ustawodawcom – czyli w gruncie rzeczy przeciwko wszystkim elementom składowym klasy, którą w Starym Świecie nazywa się „burżuazją” i klasą średnią. Tymczasem ludzie ci starali się zapewnić sobie jedynie polityczne prawa, uroczyście obiecane im na mocy konstytucji zatwierdzonej przez odnośne władze, które jednak później wstrzymywały się z wprowadzeniem jej w życie, dopóki nie zostały do tego zmuszone przez ludzi.

WE WŁOSZECH ZAGADNIENIE TO NABRAŁO
PIERWSZOPLANOWEGO ZNACZENIA

      Czy oddziały te, gdyby dzisiaj zażądano od nich strzelania do swych rodaków, okazałyby podobne posłuszeństwo wobec ‘pomazańca Pańskiego’? To pytanie pochłania dziś uwagę koronowanych głów Europy w stopniu znacznie większym, niżby skłonni byli wierzyć obywatele naszego kraju. W ciągu kilku ostatnich dni zagadnienie to pojawiło się na forum publicznym za sprawą rezolucji przyjętej przez włoski parlament. Zmierza ona do tego,

poprzednia stronanastępna strona