4 tom paruzyjny – wykład III – str. 54

Konieczność i sprawiedliwość Dnia Pomsty

      „Możemy ignorować fakty, ale nie potrafimy ich zmienić. Nie ulega wątpliwości, że znajdujemy się w przededniu rewolucji. Każdy, kto ma otwarte oczy i uszy musi to przyznać. Zaprzeczyć może temu jedynie społeczeństwo pogrążone w egoizmie, samozadowoleniu i pogoni za przyjemnościami. Jedynie takie społeczeństwo będzie kontynuowało swój taniec na wulkanie; nie zechce zauważyć owego Mene-Thekel i w dalszym ciągu będzie wierzyło w potęgę bagnetów.

      Znaczna większość ludzi wykształconych nie ma pojęcia o ogromnej fali nienawiści, jaka wzbiera wśród niższych klas społecznych. Partia socjaldemokratyczna jest traktowana podobnie jak inne partie polityczne. Partia ta jednak nie dba na prawa polityki, nie przejmuje się reformami administracyjnymi czy nowymi ustawami. Podstawą jej istnienia jest pragnienie niższych klas, by móc cieszyć się życiem, by zakosztować przyjemności, o których człowiek, który nigdy nie posiadał banknotu stumarkowego, ma całkowicie spaczone pojęcie. (…) Porządek zostanie oczywiście wkrótce przywrócony [po obaleniu ustroju socjalistycznego], ale w jakim stanie znajdzie się taki kraj – kaleki, wdowy i sieroty w niezliczonej ilości, prywatne banki obrabowane, linie kolejowe i telegraficzne, mosty, domy, fabryki, pomniki – wszystko zburzone tak, że ani związki zawodowe, ani państwa, ani miasta, ani gminy nie będą w stanie znaleźć milionów, które trzeba będzie wydać, aby naprawić choćby ułamek tych zniszczeń. Trudno wprost uwierzyć, że nic nie czyni się, aby zapobiec temu niebezpieczeństwu. To nie miłosierdzie jest tutaj pożądane, ale gorące serca, gotowe okazać nieco szacunku niższym klasom. Miłość, bezgraniczna miłość przezwycięży znaczną część nienawiści, jaka już teraz kipi. Wielu może jest już straconych do tego stopnia, że nie ma sposobu, aby ich odzyskać. Są jednak oprócz nich miliony ludzi, którzy ciągle jeszcze mogą być przekonani do porządku i prawa, jeśli tylko otrzymają dowód na to, że będą mieli możliwość zapewnienia sobie godziwych i ludzkich warunków egzystencji, aby nie musieli znajdować się, tak jak teraz, w sytuacji gorszej niż zwierzęta, którym przynajmniej zapewnia się stajnię i daje jeść.”

      Dalej autor otwiera oczy mieszkańców Berlina na niebezpieczeństwo, jakie zagraża ich życiu.

poprzednia stronanastępna strona