4 tom paruzyjny – wykład VI – str. 229
Babilon przed wielkim sądem jego zamieszanie – kościelne
przewidział i posiadać najwyższe wyobrażenie, które według Jego zamierzenia powinien był posiąść; że bezsilna kijanka rozwinie się i stanie się żabą o doskonałych, elastycznych kończynach i rozciągliwej klatce piersiowej, że żaby z zadowoleniem będą się trzymać razem, będą zgodnie skrzeczeć, podczas gdy ludzie potrzebują religii i pomocy z zewnątrz po to, by mogli się rozwinąć do cielesnej i duchowej doskonałości człowieczeństwa oraz by mogli uznać braterstwo ludzi i żyć na tej Bożej ziemi w pokoju? Powtarzam, że publiczne głoszenie i akceptowanie tej nauki jest oskarżaniem Boga, który stworzył człowieka.
Nie akceptujemy też bezpodstawnych wniosków naukowych. Nie mamy nic wspólnego z małpami. Gdyby chciały nam coś powiedzieć, to musiałyby tutaj do nas przyjść. Jest w kulturze zachodniej zupełnie dla mnie niezrozumiała chęć wyszukiwania sobie problemów. Jednym z moich pierwszych doświadczeń w Stanach Zjednoczonych był udział w spotkaniu młodych ludzi w mieście Philadelphia. Tematem wieczoru było zagadnienie, czy zwierzęta posiadają dusze, przy czym szczególnie zajęto się problemem kota. Wygłaszano bardzo poważne i uczone odczyty. W podsumowaniu zaś stwierdzono, że nie wiedząc, czym jest kot i co to jest dusza, nie da się rozstrzygnąć tej kwestii, niemniej jednak jest ona bardzo istotnym zagadnieniem religijnym. Wyobraźmy sobie teraz, że ormiańska dziewczyna zapytałaby swoją matkę, czy kot ma duszę. Na takie pytanie córki matka odpowiedziałaby zapewne mimochodem, mówiąc na przykład: ‘Mój skarbie, zejdź na dół i zobacz, czy woda się już zagotowała. (Skąd przyszło ci do głowy takie pytanie? Oczywiście, że kot ma duszę. Kot ma duszę kocią, a człowiek ma duszę człowieczą.) A teraz już idź.’ I tak dziecko odeszłoby ciesząc się ze swego człowieczeństwa. Jeśliby zaś ta ormiańska dziewczyna zetknęła się po jakimś czasie z zagadnieniem brakującego ogniwa [ewolucji], o którym tak wiele słyszymy, jej spokój pozostałby nadal nie naruszony i dalej szczyciłaby się człowieczeństwem, odpowiadając wam, że brakujące ogniwo miało duszę brakującego ogniwa, a człowiek ma duszę człowieka.
Aż dotąd szliśmy ręka w rękę z młodzieżą klasy dżentelmenów, nie opuszczając wspólnego poziomu człowieczeństwa. W tym miejscu jednak pojawia się zakręt, na którym musimy się rozstać i obrać zupełnie różne drogi. My wołamy: ‘Zostawcie nas w spokoju, abyśmy mogli się rozwijać i osiągnąć wyżyny naszego przeznaczenia’.